A myśli płyną swobodnym strumieniem

poniedziałek, Styczeń 24, 2011 18 0

w tempie do tysiąca na minutę. Niczym nie skrępowane wizje tego co można zrobić. Czuję że aż mi para z uszu leci!
Ale dostrzegam same plusy. Twórczość radosna kwitnie, Anuk prawdopodobnie od środy wraca do stajni, konsultacje weterynaryjne potwierdziły moje przypuszczenia że można to zrobić po 7 dniach. Tymczasem złapaliśmy w miarę niezły rytm – Kruszyna w dzień ma półkolonie w domu i szaleją a w nocy umordowana Anuk śpi. Choć praktyka nieco rozmija się z tym „śpi”.
A tymczasem nowe „wytwory”.

Wariatkowo c.d.

sobota, Styczeń 22, 2011 9 0

Dalej siedzę w domu z psem lub psami. W zależności od dnia i pory. Wczoraj Kruszynka nocowała, choć skończyło się na tym ze oba psy z Karolem spały w jednym pokoju – on ma znacznie głębszy sen niż ja i potrafi zasnąć bez problemu nawet jak jeden pies spaceruje a drugi sapie miarowo waląc ogonem w podłogę.
Wracając do tematu sterylizacji – słabo już pamiętam sterylizację Kruszyny, wiem że była w zdecydowanie gorszej formie bo i zabieg był poważniejszy i nagły bo było zagrożenie życia bo doszło do wypadnięcia macicy. Więc dochodziła do siebie dość długo, była w domu bardzo spokojna. Anuk dla odmiany dziś skakała przez krzaki porzeczek w sadzie, tarzała się w śniegu i gdyby nie kubrak pooperacyjny to nikt by nie dał wiary ze cokolwiek jej dolega.
Ja 24 h w domu, tylko tyle co z psami wychodzę. Auto chwilowo mam nadzieję unieruchomione, ale jest nieźle bo jest po podłączeniu do komputera i zdiagnozowaniu – oby okazało się to trafne.
A ja staram się wykorzystać twórczo dane mi „uwięzienie”, tworzę, sprawdzam jak się rysuje na tablecie i załatwiam zaległe sprawy – jak wysyłanie zgłoszeń do galerii internetowych. Na razie można moje prace kupić w Artstacji, Wylęgarni na razie nie ogarnęłam – jak ktoś ma już wprawę proszę o porady. No i generalnie ciekawa jestem waszych doświadczeń, czy warto współpracować z tego typu miejscami w sieci.
Pozdrawiam twórczo i kreatywnie!



o psach i konsekwencjach zmiany stylu życia

czwartek, Styczeń 20, 2011 25 0


Wczoraj w końcu przyszedł dzień zaplanowanej od dawna operacji sterylizacji Anuk. Trochę czarno to widziałam, bo to nie lada wyzwanie dla nas.
Anuk od małego mieszka w stajni, jej domem jest buda wyścielona słomą, rytm dnia wyznacza sobie sama wraz z Kruszyną, pije z wiadra, chodzi swoimi ścieżkami. Nie wiedzą obie tak naprawdę co to znaczy być grzecznym w domu, że nie pija się z sedesu a jak się widzi w dachowym oknie odbicie swoje nie trzeba z nim się obszczekiwać.
Tymczasem reżim pooperacyjny nakazuje zabrać psa do domu. Zawsze się śmieję że moje psy mają jeden rozum na pół i generalnie dobrze się czują tylko w tandemie. No chyba że Kruszyna daje nogę, wtedy zasadniczo koleżanki nie potrzebuje. A tak to papużki nierozłączki.
Po operacji gdy Anuk zaczęła się wybudzać w domu zaczęło się też wycie. We wszystkich możliwych tonacjach, wycie przeszywające już nie tylko serce ale i uszy pewnie w okolicznych domach.
Więc szukałam ratunku i oparciu w Karolu wtórując Anuk, by nam przyprowadził do domu drugie tandemowe „pół”.
W międzyczasie się Anuk rozbudziła na dobre, i zaczął się sajgon na dwa psy. Przy czym Kruszynka tylko w stajni w kontraście z końmi wydaje się małym psem. W domu to monster;] Z ADHD, skaczący po łóżkach, sapiący i strącający nosem co się da.
O 21 nawet się udało towarzystwo zamknąć w pokoju z zakręconym ogrzewaniem, ale nasza radość trwała niedługo. Po dwóch godzinach Kruszyna postanowiła szczekać, bo wieś szczeka. A jak wieś szczeka znaczy ze powody są i żadną miarą nie dała się uspokoić. A w domu powodów do stróżowania więcej było, bo każdy przejeżdżający ulicą samochód potencjalnie trzeba obszczekać.
Tak więc została odprowadzona do stajni by mogła pilnować po swojemu.
Tymczasem Anuk przeżywała rozterki serca że została sama i chodziła popiskując.
Po półtorej godziny gorzkich żali postanowiła ze jednak pójdzie spać.
O pierwszej obudziło mnie miarowe stukanie – właśnie konsumowała kabel antenowy…
A rano nie mogliśmy jej znaleźć.
Schowała sie bowiem w szafie Karola, a jak w końcu wyszła stamtąd okazało sie że przednia część kubraczka pooperacyjnego została zjedzona do połowy.

pierwsze koty za płoty

sobota, Styczeń 15, 2011 42 0


Spróbować sił w patchworku – to było wyzwanie które chodziło za mną już jakiś czas. Względnie niewielka forma, bym nie spasowała na etapie wycinania kwadratów. Zabawa bajeczna, i jakoś udało mi się dobrnąć do końca dzięki wskazówkom Maryny – wielkie uściski ślę w tym miejscu dla Niej!





ludzie z Biedry

poniedziałek, Styczeń 10, 2011 38 2

Podczas spotkania towarzyskiego z przyjaciółmi pojawił się temat sklepów. Nie pierwszy raz zresztą. Potwierdzono że dobre są pestki z Biedronki a pasjami objadamy się chrupkami z tego sklepu, czasem zwyczajnie jadąc tylko po nie. Ja wspominam przepyszne lody bakaliowe – szkoda ze tak krótko były w asortymencie.
Ja i moi przyjaciele jesteśmy normalnymi ludźmi, robimy zakupy w dyskontach, hipermarketach, czasami wpadamy do delikatesów. Nie robimy się bordowi mówiąc że chodzimy do Biedry czy Tesco, nie podniecamy się zakupami w Piotr i Paweł czy w Bomi. Wszak sklep to tylko sklep, a swoje ulubione produkty można kupić w Auchan czy w wiejskim sklepie.
Ja wiejskie też lubię, choć nie lubię w nich płacić 2 razy tyle za produkty bo sklep żeruje na zarobku na ludziach z „nowych domów”, ale lubię jak pani się uśmiecha nawet jak wpadam tam w ciuchach ze stajni, lubię że pamięta że ostatnio Karol chciał podpiwek i jak tylko się pojawia informuje go o tym.